Kto nie chciałby złapać wszystkich srok za ogon. Każdy. Ale często chciałby, a się boi, bo co jeśli jutro wszystkie sroki odlecą i zostaniemy z kilkoma marnymi piórami w garści? Dlatego zazwyczaj jednak zadowalamy się wróblem i to jednym. I wydaje nam się, że to wystarczy. Mój wróbel to buty. Chciałabym jednocześnie chodzić w szpilkach, bo tak świetnie wyglądaja, w tenisówkach, bo wygodne, w mokasynach, bo gustowne. Kończy się zazwyczaj na Tomsach, bo są najwygodniejsze ze wszystkich. I w mojej głowie dobrze wyglądają (jak jest naprawdę, wolę nie pytać).
A na specjalne okazje wskakuję w bezpieczne słupki. I oglądam Iron Mana. I słucham Thunderstruck.
If I could, I would kill all the birds with one stone. Right. Usually it's only wishful thinking. What if not only the stone doesn't hit the birds but falls and hits the forehead? That's why instead of killing any birds, I destroy one mosquito and pretend to be happy about it. For me shoes are mosquitoes. I wish I could wear sexy stilettos, comfy converses, elegant loafers. Unfortunately most often I'm stuck with the most comfortable of them all, TOMS. And I hope they don't look that ugly (but I won't ask).
To celebrate, I choose the safe chunky heels. And watch Iron Man. And listen to Thunderstruck.