niedziela, 14 czerwca 2009

10. dream a little dream

podczas gdy ja siedzę w stolicy i usiłuję wpakować sobie do mózgu dwa wieki literatury angielskiej (w tym Under the volcano, jeden dzień z życia alkoholica czy Brave new world, kilka dni z życia hedonistycznego społeczeństwa) pozostała część rodziny relaksuje się na działce i żeby mi poprawić humor (jak to ma działać, no jak?) przesyłają mi stamtąd zdjęcia.

cóż, za wiele na nich nie ma, widać świeża trawę (to ta zieleńsza) i moje własne (no i mojego taty) poletko warzywno-owocowe na którym patrząc od lewej, nie biorąc pod uwagę tui/tuj są truskawki (i raczej tylko są, bo owoców raczej nie będzie, bo są za stare krzaczki), cebulę (cebuli jako takiej nie widać, ale można dostrzec szczypior ;p ), i kilka rzędów czegoś, co zostało przeze mnie zasiane, ale nikt nie wiedział co to za siew. prawdopodobnie to marchew i coś, buraczki lub może pietruszka lub sałata. no ale jest.





3 komentarzy. Miłego dnia!:

kotowa pisze...

warzywka z własnej grządki..mmm..nic nie smakuje lepiej :)

Anonimowy pisze...

hej! studiujesz lingwistyke? wow, a mozesz sie ze mna podzielic wrazeniami, bo slyszalam juz legendy o tym kierunku?:))) jaka kombinacje jezykowa robisz? pozdrawiam bardzo cieplo! (choc za oknem deszczowo, brrr.)

Shine pisze...

Ślepa nie jesteś xD
To moja wina, bo zdjęcia były robione ''na szybkiego'' i nie są do końca takie jak miały byc ;( Ale dzięki za komentarz i pozdrawiam :*

Prześlij komentarz

Będzie mi miło jeśli podzielisz się swoją opinią, pamiętaj jednak, żeby się podpisać, będę wtedy mogła odpowiedzieć.

I would really enjoy it if you share your opinion, just remember to sign it, so I could reply